środa, 1 września 2010

G.G Marquez "Kronika zapowiedzianej śmierci"


Ostatnio naszło mnie, żeby sięgnąć po kolejne książki Marqueza. Na wykupienie całej księgarni póki, co mnie nie stać. Trzeba było, więc skorzystać z tego, co było dostępne w bibliotece. Na pierwszy ogień poszła, więc Kronika zapowiedzianej śmierci. Ta cieniutka książka pozornie ma nas niczym nie zaskoczyć. Już na samym początku wiemy, bowiem jak się skończy. Wiemy, że młody Santiago Nasar umrze. Wie o tym każdy bohater tej opowieści opróczsamej ofiary. Santiago zostaje oskarżony o pozbawienie dziewictwa młodej dziewczyny. Zostaje to odkryte przez jej męża w noc poślubną. Tak, więc okryty hańbą pan młody zwraca żonę jej rodzinie. Bracia pechowej mężatki postanawiają zabić sprawcę owej hańby. Przyszli zabójcy obwieszczają całemu miastu, jaki mają zamiar. Chcą, bowiem żeby ktoś ich powstrzymał. Cześć mieszkańców nie wierzy, że są zdolni do morderstwa. Inni uważają, że musi do niego dojść i nie są w stanie zatrzymać biegu zdarzeń. Większą fascynacje wywołuje u nich przepływający właśnie statek z biskupem na pokładzie. Najważniejszym przekazem tej książki ma być fatum. Pokazane w sposób wręcz groteskowy. Taki, jaki znamy z tragedii antycznej. Śmierć Santiago Nasara jest nieodwracalnym wyrokiem. Nieodwracalnym do tego stopnia, że sędzia prowadzący rozprawę w sprawie morderstwa Nasara, nie zastanawia się nad winą morderców. Interesuje go za to, czy Santiago Nasar był prawdziwym sprawcą hańby. Na to pytanie książka nam nie odpowiada. Bo odpowiadać nie musi. Tak, czy inaczej fatum już wydało swój wyrok śmierci, niezależnie od tego czy Santiago na niego zasłużył. Marquez traktuje tą całą historię dość pobłażliwie. Z dużą ilością czarnego humoru. Możemy spotkać m.in. wiele wulgaryzmów i innych elementów dość prostackiego języka. Trudno się, bowiem spodziewać, żeby ludzie, jakich opisuje autor używali wykwintnego słownictwa, rodem z francuskich salonów. Mimo, że zakończenie tej książki jest wiadome od samego początku, to jednak są w niej elementy, które potrafią zaciekawić i zaskoczyć. W tym krótkim utworze można również ocenić jakie są dziennikarskie zdolności Marqueza. Kronikę zapowiedzianej śmierci pozostaje mi , więc tylko gorąco polecić.

7 komentarzy:

  1. Warto, tym bardziej, że jest tam jeden taki wątek "miłosny", który mnie zaskoczył.Zupełnie w stylu Marqueza, który już znam wiadomo z jakiej powieści. No i taką książeczkę się czyta w jeden wieczór, więc nawet jak nie przypadnie Ci do gustu to wiele czasu na nią nie stracisz :P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiatj. ; )
    Wszystkie książki Marqueza, to, z mojego punktu widzenia, rozważania nad istotą ludzkiego istnienia. Z tego powodu, a może pomimo tego właśnie, są znakomite. Nie wiem jednak, czy sięgnę po "Kronikę..." Natomiast bardzo jestem ciekawa Twojej opinii o "Opowieści rozbitka", choć sama jej nie czytałam. Na razie jestem mocno zafascynowana "Miłością i innymi demonami", jeśli chodzi o tego pisarza.

    Pozdrawiam serdecznie. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Szasto, w takim razie kiedy będę miała 'zbędne' pieniążki, sięgnę po nią ;)

    Aniu, "Opowieść rozbitka" nieco nuży ;) A "O miłości..." jest tak cudowna, że chce się ją czytać, czytać i czytać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam "Sto lat samotności" i zastanawiałam czy dalej "bawić się w Marqueza". Po przeczytaniu Twojej rekomendacji jestem skłonna dać mu drugą szansę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ania...po "O miłości i innych demonach sięgnę jak tylko będzie dostępna w mojej bibliotece:)
    Aria...No mam taką nadzieję,że tym razem to ja coś mogę polecić i się spodoba:)
    Ana Rodriguez...ja akurat sięgnałem w pierwszej kolejności po "Miłość w czasach zarazy" i przygodę z Marquezem na pewno będę kontynuował.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szasto, a wiesz, że ta odmiana ról jest taka urocza ;) Z chęcią przeczytam coś, co mi polecasz :D

    OdpowiedzUsuń