niedziela, 15 sierpnia 2010

G.G.Marquez "Miłość w czasach zarazy"


Sięgając po tą książkę spodziewałem się czegoś zupełnie innego. Miałem to szczęście ,że nie znałem przedtem autora, ani żadnej jego książki. W pierwszej chwili zasugerowałem się tytułem: Miłość w czasach zarazy . Pomyślałem wtedy,że motywem przewodnim będzie miłość głównych bohaterów. Tytuł zasugerował również, że uczucie będzie miało miejsce w trakcie epidemii jakiejś choroby. A więc sytuacja znana mi nie od dziś z wielu innych książek, czy filmów. Trudna miłość, która musi przetrwać trudne czasy, żeby w końcu zatriumfować. Spodziewałem się, więc bohaterów, którzy będą zmagali się ze wszystkimi przeciwnościami losu. Bohaterów obdarzonych silnym charakterem i heroiczną odwagą. Kiedy po rozpoczęciu lektury dowiedziałem się, jedną z głównych postaci jest lekarz, natychmiast pomyślałem, że jest on właśnie jednym z tych heroicznych bohaterów. Być może nawet okażę się, że odkrył lek na epidemię! Wraz z kolejnymi kartkami książki ze zdziwieniem stwierdziłem, że epidemia cholery gra tutaj rolę zdecydowanie drugoplanową, a wręcz epizodyczną. Czekałem aż do końca książki na chociażby przebłysk tej heroicznej walki z chorobą. Nie doczekałem się… I bardzo dobrze. Motywy takie są mi już zbyt dobrze znane, a wręcz oklepane.
Nie mogę jednak powiedzieć, że nie spotkałem w tej książce żadnych herosów. Bohaterami są tutaj bowiem zwykli ludzie. Tak zwykli ,że prawie żywi. Ludzie nękani przez namiętności, zdradę, odrzucenie, upokorzenia i wiele innych problemów codziennego życia. Zdumienie może budzić na pewno Florentino Ariza, kochający ponad pół wieku jedną kobietę i robiący wszystko z myślą o niej. Nigdy nie tracący nadziei, że kiedyś będzie ze swoją Ferminą, chociaż przez chwilę. Zdumiewa również trwałość małżeństwa Ferminy Dazy i Juvenala Urbino. Jest to zwiążek zawarty bez miłości, jednak zdolny wytrzymać 50 lat.
Czytanie tej książki wywoływało u mnie niejednokrotnie irytacje. Nie mogłem znieść cierpienia biednego Florentina odrzuconego przez Ferminę. Odzywała się chyba męska solidarność. Ciężko czytało się o mękach zakochanego mężczyzny , skreślonego przez wybrankę serca w jednej krótkiej chwili. Chciałem zamknąć książkę i już do niej nie wracać. Mimo wszystko brnąłem dalej. Chociaż nie było łatwo czytać o kolejnych mężnie znoszonych cierpieniach coraz bardziej starzejącego się Florentina. Wplątującego się w kolejne romanse. Związki będące raczej substytutem uczucia jakim darzył wybrankę swego życia. Czytało się jeszcze ciężej mając przed oczami obrazki z małżeństwa Ferminy Dazy. Można było tylko zadawać sobie pytanie jak wyglądałoby życie głównych bohaterów gdyby ich losy w młodości jednak się skrzyżowały? To jednak pozostanie słodką tajemnicą autora.
Marquez w swojej powieści nie szczędził absolutnie żadnych środków żeby wzmocnić realizm swojej powieści. Od niewyszukanych wulgaryzmów, po dokładne opisy intymnych kontaktów głównych bohaterów. Pokazywał różne momenty ż życia swoich postaci przeskakując z przeszłości w przyszłość i na odwrót. Irytacje wywoływały u mnie dokładne opisy pozornie błahych rzeczy. Jednak rozdrażnienie mijało szybko, gdy okazywało się ,że opisy te są niezbędne. Chociażby historia gadającej papugi, która okazała się dla powieści bardzo ważna.
„Miłość w czasach zarazy” to powieść szokująco realistyczna. Jednak w realizm ten udaje się wpleść Marquezowi wręcz magiczne uczucie. Miłość trwającą prawie całe życie głównego bohatera. Nie tylko trwającą, ale również wypełniającą to życie i nadającą mu kurs. Miłość dramatyczną i piękną. Przy tym niewzruszoną i odporną na wszelkie przeciwności od odrzucenie po śmierć. Jest to książka, która w trakcie czytana wzbudza wiele różnych emocji. Emocji, które nie pozwalają się od niej w żaden sposób oderwać.
Na uwagę zasługuje również ekranizacja tej powieśći. Jest to jeden z niewielu filmów nie dopuszczający się świętokradztwa, czyli wprowadzania nowych wątków i zmiany tych książkowych.

4 komentarze:

  1. Nie chcę zabrzmieć szowinistycznie, ale jak na mężczyznę, zaskakująco dobry wybór lektur:)) Z łatwością odkrywasz również ukryte między wierszami emocje. I tak, zgadzam się, książka bywa momentami irytująca.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam to co wpadnie mi w moje "męskie" ręce. Czasem uda się trafć coś dobrego :P Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Te, mężczyzno, a kto Ci te książki poleca, co? ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo osobista recenzja. Wartościowa.

    OdpowiedzUsuń