środa, 18 sierpnia 2010

C.R.Zafon "Gra anioła"


Mało brakowało… Naprawdę mało brakowało, a dołączyłbym do tłumu ignorantów mających książkę Gra anioła za nic. I odłożył na półkę bez emocji i zastanawiał się, czemu wydałem na nią tyle pieniędzy. Właściwie już się to stało. Przeczytałem i napisałem pierwszą niezbyt pochlebną recenzję. Powieść tą porównałem do fantastycznego Cienia wiatru tego samego autora. I to był podstawowy błąd. Dalej żył bym w swoim przekonaniu, że Gra anioła to słaba książka. Ale na szczęście KTOŚ mi coś uświadomił. Mianowicie to, że jednym z bohaterów tej książki jest upadły anioł. Czemu tego sam nie dostrzegłem? Być może, dlatego, że wciąż zafascynowany Cieniem wiatru nie spodziewałem się spotkać z taką postacią u Zafona. W Cieniu wiatru nie było miejsca dla takich bohaterów. No i w końcu zrozumiałem skąd się wzięła ta cała magia w Grze anioła. Obecność anioła wyjaśniła wszystko. Zafon tym razem zadrwił z mojej inteligencji. Pokazał, że czasem pisanie recenzji od razu po przeczytaniu książki jest błędem. Bo ocena może zmienić się o 180 stopni, po zobaczeniu prawdziwego sensu. I tak się stało. Jestem zmuszony napisać sprostowanie! Zafon przenosi nas po raz kolejny do tej samej Barcelony. Chociaż musze powiedzieć, że tym razem było mniej jej opisów. Tego mi troszkę brakowało. Ale to, co najcenniejsze zostało. Czyli Cmentarz Zapomnianych Książek i księgarnia „Sempere i Synowie”. Cieszę się, że udało mi się w końcu poznać Isabellę. Matkę Daniela, głównego bohatera Cienia wiatru. Postać ta podobała mi się najbardziej ze wszystkich w całej Grze anioła. Po prostu oczarowała mnie swoim charakterem. Wątek główny, czyli wszystko, co dotyczyło głównego bohatera Davida, był świetny. Magiczny! I w końcu zrozumiałem, dlaczego. Smak niestety psuje mi troszkę wątek z książką „Lux aeterna”. Można się w nim naprawdę pogubić. Myślę , że Zafon koniecznie chciał umieścić w swojej powieści Cmentarz Zapomnianych Książek. I posłużył się do tego właśnie tym wątkiem. Piękne były odwołania do książki Wielkie nadzieje Dickensa. Pojawiały się, co jakiś czas. No i dialogi! Zwłaszcza te pomiędzy Davidem i Isabellą. Tryskały humorem i zadziornością. Od razu można było stwierdzić, że zostaną wielkimi przyjaciółmi. Poza tym Zafon po raz kolejny pokazał , że jest mistrzem nie tylko słów, ale również gestów. Zwłaszcza uśmiechu. Było go pełno pomimo całej tej mrocznej atmosfery książki. Mi się ten uśmiech nigdy nie znudził. Tym, nad czym się najbardziej zastanawiałem w Grze anioła było zakończenie. No i stwierdziłem, że jest genialne. I zaplanowane, przez Zafona od dłuższego czasu. Tutaj znajduje wyjaśnienie tragiczna miłość głównych bohaterów, której początkowo również nie rozumiałem. Można je skomentować tylko jednym cytatem, który pojawił się już dużo wcześniej. „Życie daje drugą szansę tylko tym, którym nigdy nie stworzyło pierwszej. Właściwie jest to szansa z drugiej ręki, której ktoś nie potrafił wykorzystać, ale lepsze to niż nic ” Jak porównać walory Gry anioła do zalet Cienia wiatru? Najlepiej w ogóle nie porównywać. Te książki mają tyle podobieństw, co różnic. W Cieniu wiatru oczarowuje fabuła. Prosta i zrozumiała. W Grze anioła to, co ukryte między wierszami. Na koniec mam jedną radę dla tych, którzy odkładają tą książkę bez emocji na półkę. Jest to najprawdopodobniej znak, że nie zrozumiało się Gry anioła. Warto, więc sięgnąć po nią jeszcze raz i chociażby ją przejrzeć. Ja właśnie tak zrobiłem. I wszystko to, co niezrozumiałe stało się jasne, piękne i porywające.

5 komentarzy:

  1. Łah! Jestem KTOŚ ^^ Mmmhhmmm;P Właśnie się poczułam taka wielka!
    Piękna recenzja, Daniel, naprawdę piękna. Szybko przeszedłeś drogę od wściekłości do zachwytu. Mi to zajęło około roku ;) Chyba muszę sięgnąć jeszcze raz po tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No gdyby nie KTOŚ to pewnie ta ksiązka trafiłaby na mój prywatny Cmentarz Zapomnianych książek...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja na szczęście swoją przygodę z Zafonem zaczynałam od "Gry anioła", a więc bez zbędnego bagażu oczekiwań. Książka zachwyciła mnie bez reszty, chociaż faktycznie jest inna niż "Cień...". Ale po co porównywać? Zdecydowanie należę do grona wielbicieli Zafona:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę,że jak powrócę do książek Zafona to też tym razem zaczne od "Gry anioła"

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiedz, kogo interpretujesz jako upadłego Anioła? Pryncypała czy Davida?

    OdpowiedzUsuń